60-lecie Biblioteki
Igor Newerly
(1903-1987)
patronem obchodów 60-lecia Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Piszu.
Urzeczony krajobrazem i folklorem tej ziemi, przekroczyłem próg zainteresowań literackich. Pokochałem Mazury. Przez dwadzieścia pięć lat będąc "małorolnym powiatu mrągowskiego", żyłem wśród tego ludu, przejmowałem się jego przeszłością, jego aktualną sytuacją, miałem sąsiadów i przyjaciół.
Igor Newerly: Mazurska Historia z "Za Opiwardą, za siódmą rzeką"
60 lat biblioteki publicznej w Piszu - to nie tylko historia instytucji, jej wewnętrznej i zewnętrznej organizacji ale historia ludzi w niej pracujących, ludzi żyjących na tych terenach od czasu ich przyłączenia do Macierzy; to historia książnic warmińsko-mazurskich i rozwoju sieci bibliotek publicznych północnej Polski. To również historia samej książki, czasopiśmiennictwa regionalnego ostatnich 60 lat i zainteresowań czytelniczych mieszkańców tych ziem. Ale to także świadectwo potrzeby czytelniczej, potrzeby rozwoju duchowego i intelektualnego naszych użytkowników; dowód na to jak wiele można osiągnąć w dziedzinie rozwoju kultury poprzez współpracę z ludźmi kultury, z licznymi instytucjami, ośrodkami, poradniami, szkołami.
Na patrona odchodów jubileuszu wybraliśmy pisarza, działacza i wielkiego miłośnika przyrody - Igora Newerlego. Powodów było kilka i argumentacji wiele - jednym słowem wybór niesłychanie słuszny. Merytoryczne przygotowania do prezentacji postaci w Piszu jedynie nas w nim utwierdziły. Już w połowie września zaistniała w Bibliotece wystawa "Żywe wiązanie - śladami Igora Newerlego" przygotowana w 2003 roku przez Bibliotekę Narodową we współpracy z prof. Janem Zielińskim. Choć nie odtworzyliśmy jej tu dokładnie, ze wszystkimi eksponatami, które wcześniej towarzyszyły zdjęciom w Warszawie czy Suwałkach, ale kajak pisarza przywieźliśmy! Potem był cykl spotkań dla maturzystów z naszą zaprzyjaźnioną polonistką Zosią Filipkowską. To Ona właśnie w niesłychanie barwny i ciekawy sposób opowiadając o życiu i twórczości autora "Chłopca z Salskich stepów" zachęcała młodych ludzi do sięgnięcia po jego dzieła. Sądzę, że właśnie te spotkania oraz zwiedzanie bogatej w fotografie i pamiątki po pisarzu wystawy przyczyniły się do wypożyczeń przez młodzież, dawno nie czytanych u nas, książek Newerlego. Uwieńczeniem pogadanek, a jednocześnie takim pierwszym odświętnym dniem jubileuszu była projekcja filmu zrealizowanego na podstawie powieści "Pamiątka z celulozy" - "Pod gwiazdą frygijską". O filmie Jerzego Kawalerowicza z 1954 roku, a także o socrealistycznej kinematografii polskiej lat 50-tych opowiedział nam Michał Ogórek. Z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, lekkością wypowiedzi i satyryczną puentą- zachęcił On naszych gości do obejrzenia filmu (niektórzy z nich nawet dotrwali do końca projekcji!).
Główne uroczystości 60-lecia MGBP w Piszu odbyły się w sobotę, 14 października. Rozpoczęliśmy u nas. Biblioteka pachnąca i strojna przyjęła swych gości dostojnie, z przyjemnością odbierając ukłony, życzenia i kwiaty. Wysłuchaliśmy tu pierwszego listu od Jarosława Abramowa-Newerly (który specjalnie wystosowany na tę okoliczność miał być odczytany przez żonę syna pisarza, w czym jednak przeszkodziła jej grypa). List był wyrazem radości z powodu prezentacji wystawy poświęconej Ojcu oraz podziękowaniem dla wszystkich zaangażowanych w jej mazurską drogę. O pomyśle i trudzie przygotowania wystawy opowiedziała nam Pani Beata Symonowicz z BN, a po obejrzeniu eksponatów i wpisach do ksiąg pamiątkowych, pojechaliśmy do Zgonu. Tam powitały nas rogi Zespołu Sygnalistów Nadleśnictwa Strzałowo. Gdy tylko zaczęli grać wszystko wkoło zamilkło, czuć było podniosłość miejsca, chwili i czasu. To poczucie niesamowitości zdarzeń trwało jeszcze długo - gdy Wojciech Wysocki czytał fragmenty prozy Pana Igora a za płotem szczekał pies, gdy nad głowami dzikie gęsi leciały na południe a z okien domku płynęła muzyka... Byli przyjaciele i sąsiedzi, Orłosie, Sitowie, Gałązkowie (w trzech pokoleniach!) i Janusz Małłek z córką. Pani Gałeckiej łamał się głos, gdy opowiadała o pierwszym swoim spotkaniu z Panią Zosią i Igorem... Było mistycznie. A gdy odczytywano drugi list Jarosława Abramowa, Państwo Jadwiga i Eugeniusz Gałązkowie - siedzący na wózkach inwalidzkich, wierni zgońscy sąsiedzi i przyjaciele - ronili łzy wzruszenia... Czuło się obecność pisarza dosłownie we wszystkim, a mówiąc o rocznicy Jego śmierci - miałam wrażenie, że to pierwsza... bo tak uroczysta, bo tu, z przyjaciółmi... A potem już zwiedzanie domku i ciepłe piece, wpisy do księgi pamiątkowej, prezenty od Biblioteki na pamiątkę i grzaniec na to zimno, które jak na złość, całkiem nieproszone przyszło na obchody już 2 dni wcześniej do Zgonu i tam na nas czekało... I to już wszystko - po spotkaniu zostały 2 tablice - pamiątkowa na domu i informacyjna przy płocie, ufundowana przez Nadleśnictwo Strzałowo; zostały wspomnienia, wrażenie wspaniałej osobliwości wydarzenia oraz strzępy zdań jak np. "lubię przyjeżdżać na Twoje imprezy Aniu - są tak mało biblioteczne"; "Pani tak pięknie marzła"; "A swoją drogą publiczność na Mazurach to macie najlepszą na świecie - serdeczne pozdrowienia Wojtek Wysocki"
ZGON 52
Jest Zgonie malutki domek z czerwonej cegły, w którym w latach 1957-87 powstały "Leśne Morze", "Żywe wiązanie" i zbiór opowiadań "Za Opiwardą, za siódmą rzeką?" pisane ręką Igora Newrlego. Powstawały tam również szkice innych utworów wyrosłych ze wspomnień, kontaktu z przyrodą i ludźmi mieszkającymi nad Mokrym, Krutynią czy Nidzkim; ludzi i ich historii. Ów domek, nabyty w latach pięćdziesiątych przez Zofię Łapicką od porzucających na zawsze Mazury autochtonów, stał się na długie lata schronieniem dla Niej i Igora Newerlego, ich letnim domem. Dziś jest w rękach Ireny i Ryszarda Gałeckich - spadkobierców. Z inicjatywy Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Piszu z okazji 60-lecia placówki, 14 października od 9.00 rano do zmierzchu dom ten został otwarty dla zwiedzających. W domu są min. meble własnoręcznie wykonane przez pisarza, Jego biblioteczka, maszynopis "Zostało z uczty bogów", książki z dedykacjami autora oraz inne pamiątki.
Wystawa pt. "Żywe wiązanie - śladami Igora Newerlego" poświęcona życiu i twórczości pisarza.
KILKA SŁÓW O PISARZU
Igor Newerly, syn Mikołaj Abramowa i Teresy z domu Newerly – Jerzy (Igor) Abramow urodził się w Puszczy Białowieskiej 24 marca 1903 roku. Z wykształcenia pedagog i prawnik. Do Warszawy przyjechał w latach dwudziestych ubiegłego stulecia jako stenograf, by po przewrocie majowym w 1926 roku zamieszkać w Korczakowskim Domu Sierot jako instruktor prowadzący „roboty ręczne”, sekretarz Doktora, a później redaktor naczelny „Małego Przeglądu” – pisma dla polsko-żydowskiej grupy dzieci i młodzieży. Pod Jego kierunkiem w latach 1930-39 cotygodniowy dodatek „Naszego Przeglądu” przeszedł szybki i dynamiczny rozwój a redakcja była miejscem nie tylko pracy i spotkań korespondentów z „interesantami” ale także rodzajem klubu młodzieżowego”. W 1946 roku został współzałożycielem i do 1966 przewodniczącym Komitetu Korczakowskiego. W tym czasie opracował i opublikował czterotomowy "Wybór pism" Janusza Korczaka.
W czasie II Wojny Światowej udzielał lokalu warsztatu (był także stolarzem) na zebrania konspiracyjne, sprowadzał materiały dla partyzanckiej rusznikarni i ukrywał ludzi ściganych przez okupanta. Aresztowany w ’43 roku, po krótkim pobycie na Pawiaku został przewieziony do Majdanka, potem Oświęcimia, Oranienburg i Belsen-Bergen. Tam poznana historia współwięźnia Władimira Diegtiariewa była inspiracją powieści „Chłopiec z Salskich Stepów”, a on sam pierwowzorem głównego bohatera.
Po wojnie skłonność Newerlego do pracy z młodzieżą, dała wyraz w zaangażowaniu się pisarza w pracę redakcyjną pisma młodzieżowego „Świat Przygód” oraz opieką nad Kołem Młodych Pisarzy. Ciesząc się dużym szacunkiem mniej doświadczonych autorów, przez wiele lat z jego rad korzystali min. P. Guzy, J. Himilsbach, M. Hłasko, K. Orłoś czy W. Odojewski. Swoim zaś sekretarzem mianował Jacka Kuronia, razem z którym choć nie wspólnie przez wiele lat walczył o lepszą Polskę dla Polaków, o szacunek dla mniejszości narodowych, o sprawiedliwość i prawdę. Będąc prezesem Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich, w 1965 wraz z ponad 70-cioma innymi literatami, pisarzami, publicystami poprzez wystąpienie do władz w tzw. „Memoriale Newerlego” podjął walkę o wolność słowa, prawa autorskie czy należyte wynagrodzenia dla twórców. Po tym, kiedy to w geście solidarności z Leszkiem Kołakowskim wystąpił z partii (rok’66); kiedy był świadkiem obrony w procesie Melchiora Wańkowicza i interweniował w sprawie Stefana Niesiołowskiego – oddalił się z życia społeczno-politycznego. A ostatnią swoją autobiograficzną książkę „Zostało z uczty bogów” mógł wówczas wydać już tylko za granicą. I wydał - u Jerzego Giedroycia w Bibliotece Kultury. Zmarł w Warszawie 19 października 1987 roku.
Bibliografia
- 1948 Chłopiec z Salskich Stepów
- 1950 Archipelag ludzi odzyskanych
- 1952 Pamiątka z Celulozy
- 1960 Leśne morze
- 1966 Żywe wiązanie
- 1978 Rozmowa w sadzie piątego sierpnia
- 1985 Za Opiwardą, za siódmą rzeką...
- 1986 Wzgórze Błękitnego Snu
- 1986 Zostało z uczty bogów
Filmografia
- 1983 - Kasztelanka - dialogi
- 1957 - Król Maciuś I - scenariusz
- 1954 - Pod gwiazdą frygijską - scenariusz
- 1953 - Celuloza - scenariusz
Pierwowzory
- 1983 - Kasztelanka - autor pierwowzoru pod tym samym tutyłem
- 1954 - Pod gwiazdą frygijską - autor pierwowzoru Pamiątka z celulozy
- 1953 - Celuloza - autor
Nagrody i odznaczenia
- 1950 - nagroda państwowa III stopnia za powieść Archipelag ludzi odzyskanych
- 1952 - nagroda państwowa I stopnia za powieść Pamiątka z Celulozy
- 1953 - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
- 1954 - Order Sztandaru Pracy I klasy
- 1959 - Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski
- 1979 - nagroda Prezesa Rady Ministrów za książki poświęcone Januszowi Korczakowi
- 1979 - Międzynarodowa Nagroda Literacka im. H. Ch. Andersena za książki poświęcone Januszowi Korczakowi
- 1982 - Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski
- 1983 - "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" medal przyznawany przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie za ratowanie Żydów w czasie Holocaustu
- 1986 - nagroda kulturalna "Solidarności" przyznana przez Komitet Kultury Niezależnej za powieść Zostało z uczty bogów
- 1987 - nagroda im. Janusza Korczaka przyznana przez towarzystwo jego imienia w Giessen (RFN)
Źródła:
- Memoriał Newerlego. Zieliński Jan oprac. / Warszawa: Biblioteka Narodowa, 2003.
- Żywe wiązanie. Stulecie urodzin Igora Newerlego. / Warszawa: Biblioteka Narodowa, 2003.
- Jerzy Abramow – redaktor „Małego Przeglądu”. / Warszawa: Biblioteka Narodowa, 2003.
- Zieliński Jan. Mackiewicz o Newerlym. Pod innym kątem. / Nowy Dziennik. Przegląd Polski (on-line), 27.02.2004
- Igor Newerly. / Wikipedia. Wolna encyklopedia (on-line), 2006.
- Igor Newerly. Film fabularny 1945- / filmpolski.pl
- Newerly Igor: Zostało z uczty bogów. / Warszawa: Czytelnik, 1996.
- Newerly Igor: Za Opiwardą, za siódmą rzeką ... / Warszawa: Czytelnik, 1991.
CIEKAWOSTKI Z ŻYCIA IGORA NEWERLEGO NA MAZURACH
Zakup domu w Zgonie to pomysł Pani Zosi Łapickiej, towarzyszki życia Pana Igora, i niespodzianka. Pisarz początkowo wzbraniał się przed posiadaniem stałego miejsca na Mazurach - wszak uwielbiał wędrować, pływać kajakiem, zwiedzać coraz to nowe miejsca i poznawać ludzi. Jednak od pierwszego pobytu w Zognie, pokochał to miejsce i spędzał tam już co roku czas od wczesnej wiosny do późnej jesieni, przez ostatnich 30 lat swojego życia.
Przy domu szybko wyrósł cudowny sad, w stworzeniu którego pomagał pisarzowi prof. Stefan Pieniążek. Jedną z grusz zasadzonych przed oknami, Pan Igor obudował stołem, i to właśnie w jej cieniu rozgrywa się akcja opowieści "Rozmowa w sadzie piątego sierpnia" poświęcona wspomnieniom o Januszu Korczaku.
Najbliższymi sąsiadami zgońskimi pisarza byli Jadwiga i Eugeniusz Gałązkowie, którzy opiekowali się domem zimą i jego mieszkańcami latem. Pod koniec życia oboje mieszkali u dzieci, w Pieckach, a mazurski dom Newerlego ostatni raz odwiedzili jesienią 2006 roku, jako jubileuszowi goście naszej Biblioteki.
Wielkim szacunkiem i przyjaźnią darzył Pan Igor odwiedzającego często Zgon Karola Małłka mieszkającego w Krutyni. Znajomość z mazurskim działaczem, folklorystą i pisarzem ("Dąb nad Mukrem" i "Z Mazur do Verdun"), dzisiejszym patronem pomników przyrody i szlaków turystycznych w okolicy, przyczyniła się do głębszego poznania historii i problemów "ziem odzyskanych". I to właśnie Karolowi Małłkowi autor poświęcił swe ostatnie opowiadanie w zbiorze "Za Opiwardą, za siódmą rzeką…" pt.: "Mazurska historia".
Cieszącego się dużym szacunkiem i popularnością pisarza, w Zgonie odwiedzało wiele osób. Uciekając przed często zbyt licznymi, nieoczekiwanymi gośćmi Igor Newerly kazał mówić Pani Zosi, że go nie ma. Ona zaś, kobieta z ogromnym poczuciem humoru, mówiła wówczas "Pana nie ma…Pan nie powiedział kiedy wróci…" Oczekiwanymi zaś i zawsze mile widzianymi gośćmi w Zgonie byli min.: Seweryna Szmaglewska, Jan Edward Kucharski, Andrzej Drawicz, Andrzej Jarecki, Agnieszka Osiecka, Krystyna Sienkiewicz, Jerzy Sito, Kazimierz Orłoś i Melchior Wańkowicz.
Mazurskie jeziora opływał własnoręcznie wykonanym kajakiem, a dom wyposażył w meble sklecone we własnym warsztacie. Majsterkowanie było dla niego czymś niezwykle ważnym, czasem, choć pożytecznie spędzanym, poświęconym rozmyślaniom i refleksji. Wędrówki i polowania mimo kalectwa (od 14 r. ż. nie miał prawej nogi) były Jego pasją. Grzybów zaś nie lubił zbierać.
Na Mazury początkowo Igor Newerly przyjeżdżał także z synem - Jarosławem Abramowem-Newerly. Czasem wspólnie z Karolem Małłkiem i Jego synem Januszem przemierzali wodne szlaki odkrywając piękno krainy Wielkich Jezior. Bywała tu także wnuczka pisarza - Magdalena.
SPRAWOZDANIE Z OBCHODÓW - 60 lat MGBP w Piszu
Zastanawiając się na organizacją obchodów 60-lecia Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Piszu szukaliśmy osób, miejsc i zdarzeń, które w szczególny sposób łączą polską literaturę piękną z naszą Mazurską krainą, a których znaczenie nie zostało tu należycie podkreślone.
Kiedy któregoś dnia przeczytałam w "Mazurskiej Historii" taki oto fragment: "Urzeczony krajobrazem i folklorem tej ziemi, przekroczyłem próg zainteresowań literackich. Pokochałem Mazury. Przez dwadzieścia pięć lat będąc "małorolnym powiatu mrągowskiego" żyłem wśród tego ludu, przejmowałem się jego przeszłością, jego aktualna sytuacją, miałem przyjaciół i sąsiadów." - nie miałam wątpliwości, że patronem jubileuszu powinien być autor tych słów - Igor Newerly. Powodów było więcej i argumentów wiele - jednym słowem wybór niesłychanie słuszny. Merytoryczne przygotowania do prezentacji postaci w Piszu jedynie nas w nim utwierdziły. Już w połowie września zaistniała w Bibliotece wystawa "Żywe wiązanie - śladami Igora Newerlego" przygotowana w 2003 roku przez Bibliotekę Narodową we współpracy z prof. Janem Zielińskim. Choć nie odtworzyliśmy jej tu dokładnie, ze wszystkimi eksponatami, które wcześniej towarzyszyły zdjęciom w Warszawie czy w Suwałkach, ale kajak pisarza przywieźliśmy! W tygodniu obchodów odbył się cykl spotkań dla maturzystów z naszą zaprzyjaźnioną polonistką Zosią Filipkowską. To Ona właśnie w niesłychanie barwny i ciekawy sposób opowiadając o życiu i twórczości autora "Chłopca z Salskich stepów" zachęcała młodych ludzi do sięgnięcia po jego dzieła. Sądzę, że właśnie te spotkania oraz zwiedzanie bogatej w fotografie i pamiątki po pisarzu wystawy, przyczyniły się do wypożyczeń przez młodzież, dawno nie czytanych u nas książek Newerlego. Uwieńczeniem pogadanek, a jednocześnie takim pierwszym odświętnym dniem jubileuszu była projekcja filmu zrealizowanego na podstawie powieści "Pamiątka z celulozy" - "Pod gwiazdą frygijską". O filmie Jerzego Kawalerowicza z 1954 roku, a także o socrealistycznej kinematografii polskiej lat 50-tych opowiedział nam Michał Ogórek. Z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, lekkością wypowiedzi i satyryczną puentą - zachęcił On naszych gości do obejrzenia filmu.
Główne uroczystości 60-lecia MGBP w Piszu odbyły się w sobotę, 14 października 2006 roku. Rozpoczęliśmy u nas. Biblioteka pachnąca i strojna przyjęła swych gości dostojnie, z przyjemnością odbierając ukłony, życzenia i kwiaty. Byli przedstawiciele władz, WBP w Olsztynie, Biblioteki Narodowej oraz zaprzyjaźnionych instytucji. Wysłuchaliśmy tu pierwszego listu od Jarosława Abramowa-Newerly (który specjalnie wystosowany na tę okoliczność miał być odczytany przez żonę syna pisarza, w czym jednak przeszkodziła ciężka grypa). List był wyrazem radości z powodu prezentacji wystawy poświęconej Ojcu oraz podziękowaniem dla wszystkich zaangażowanych w jej mazurską drogę. O pomyśle i trudzie przygotowania wystawy opowiedziała nam Pani Beata Symonowicz z BN, a po obejrzeniu eksponatów i wpisach do ksiąg pamiątkowych, pojechaliśmy do Zgonu, bo tam właśnie jest malutki domek z czerwonej cegły, w którym w latach 1957-87 powstały "Leśne Morze", "Żywe wiązanie" i zbiór opowiadań "Za Opiwardą, za siódmą rzeką…" pisane ręką Igora Newrlego. Tam też powstawały szkice innych utworów wyrosłych ze wspomnień, kontaktu z przyrodą i ludźmi mieszkającymi nad Mokrym, Krutynią czy Nidzkim; ludzi i ich historii. Ów domek, nabyty w latach pięćdziesiątych przez Zofię Łapicką od porzucających na zawsze Mazury autochtonów, stał się na długie lata schronieniem dla Niej i Igora Newerlego, ich letnim domem. Dziś jest w rękach Ireny i Ryszarda Gałeckich serdecznych przyjaciół poprzednich właścicieli. Z naszej inicjatywy, właśnie 14 października br. od 9.00 rano do zmierzchu dom ten, gdzie są min. meble własnoręcznie wykonane przez pisarza, Jego biblioteczka, maszynopis "Zostało z uczty bogów", książki z dedykacjami autora oraz inne pamiątki, został otwarty dla zwiedzających.
W Zgonie powitał nas Zespół Sygnalistów Nadleśnictwa Strzałowo. Gdy tylko zabrzmiały dźwięki rogów wszystko wkoło zamilkło, czuć było podniosłość miejsca, chwili i czasu. To poczucie niesamowitości zdarzeń trwało jeszcze długo - gdy Wojciech Wysocki czytał fragmenty prozy Pana Igora a za płotem szczekał pies; gdy nad głowami dzikie gęsi leciały na południe a z okien domku płynęła muzyka... Po części artystycznej nastąpiło uroczyste odczytanie drugiego listu syna pisarza Jarosława, opowieść Pani Ireny Gałeckiej o przypadkowym spotkaniu na mazurskim szlaku z Zosią Łapicką i wieloletniej przyjaźni, zwiedzanie domku i ciepłe piece, wpisy do księgi pamiątkowej, prezenty od Biblioteki i grzaniec na to zimno, które jak na złość, całkiem nieproszone na obchody przyszło do Zgonu już 2 dni wcześniej i tam na nas czekało...
Zgon i nasze w nim spotkanie swoją obecnością zaszczycili także przyjaciele i sąsiedzi Igora Newerlego i Zofii Łapickiej - pisarze Kazimierz Orłoś i Jerzy Sito z żonami, prof. Janusz Małłek z córką, syn Karola Małłka oraz Państwo Jadwiga i Eugeniusz Gałązkowie - sędziwi i schorowani zgońscy opiekunowie gospodarzy i ich domu.
W to jesienne popołudnie, w przeddzień rocznicy śmierci pisarza, w tym szczególnym miejscu - czuliśmy obecność Pana Igora. Wspomnienia mazurskich spotkań, łamiące się głosy i łzy wzruszenia dodawały nam, bibliotekarzom przekonania, że nie uczestniczymy już tylko w święcie Biblioteki ale w ważnym wydarzeniu kulturalnym, wydarzeniu istotnym dla osób blisko związanych z pisarzem, jego literaturą, ale i z tym miejscem, i "Sprawą Mazurską".
Ryszard Kapuściński twierdzi, że fundamentem kultury jest dialog, dzięki któremu kultura w ogóle może istnieć, rozwijać się, być. Tę dialogiczność kultury wspaniale widać w Piszu, a uroczystości związane z obchodami jubileuszu najlepiej o tym świadczą. Bo to dzięki zaangażowaniu Państwa Ireny i Ryszarda Gałeckich - spadkobierców mazurskiego domu pracy twórczej Igora Newerlego; Pani Zosi Filipkowskiej - piskiej polonistki; pracownikom Piskiego Domu Kultury i uprzejmości jego dyrektora - Wojtka Straszyńskiego; wsparciu i pomocy Jagienki i Wojtka Kassów z Prania, rodziny Pisarza, mediów lokalnych i regionalnych; pośrednio też dzięki sprowadzeniu przez Suwałki na północ Polski wystawy z Biblioteki Narodowej, a potem przewiezieniu jej do Pisza przez Muzeum Ziemi Piskiej - święto Biblioteki miało taką formę i takie wymiary.
I to już wszystko. Po spotkaniu zostały 2 tablice - pamiątkowa na domu i informacyjna przy płocie, ufundowana przez Nadleśnictwo Strzałowo; zostały wspomnienia, wrażenie wspaniałej osobliwości spotkania oraz strzępy zdań takie jak: "lubię przyjeżdżać na Twoje imprezy Aniu - są tak mało biblioteczne"; "Pani tak pięknie marzła…"; "A swoją drogą publiczność na Mazurach to macie najlepszą na świecie - serdeczne pozdrowienia Wojtek Wysocki"
Opracowała Anna Błaszczyk
LISTY OD SYNA - JAROSŁAWA ABRAMOWA - NEWERLY NA JUBILEUSZ
LIST ODCZYTANY W PISZU - 14.10.2006 R.
Szanowni Państwo,
Jestem ogromnie rad, że wystawa "Żywe wiązanie" prezentowana przed trzema laty w Bibliotece Narodowej w Warszawie z okazji stulecia urodzin mego Ojca Igora Newerlego ruszyła w drogę ze swoim kajakiem i poprzez Muzeum imienia Marii Konopnickiej w Suwałkach dotarła do Biblioteki Publicznej w Piszu. Ten objazd po miejscach bliskich sercu mego Ojca Świadczy o tym, że "Żywe wiązanie" nie jest jednostronne i pamięć o Nim trwa - co dla każdego twórcy jest najważniejsze.
Kajak, jak wiadomo, odegrał wielką rolę w Jego życiu i twórczości - cieszę się więc, że komisarz wystawy profesor Jan Zieliński w swym pomysłowym scenariuszu go wyeksponował. Kajak bowiem łączy w sobie dwie wielkie pasje mego Ojca. Wiosłowanie i majstrowanie. W swym stolarskim warsztacie zrobił właśnie ten kajak. Takie kajaki robił na przystani wioślarskiej nad Wisłą z młodzieżą "Małego Przeglądu", pisma, które w 1930 roku przejął z rąk Janusza Korczaka. Jako ukochany Redaktor tej młodzieży prowadził z nią spływy kajakowe po całym kraju. Sam przepłynął wszystkie polskie rzeki, których głębia sięgała powyżej połowy płetwy wiosła. Był obok Wacława Korabiewicza i Melchiora Wańkowicza największym przedwojennym włóczywiosłem. Z nimi współzawodniczył. Z tym, że oni pisali o swoich wyprawach książki, a on jeszcze nie. Czytał jednak "Na tropach Smętka" Wańkowicza - i po wojnie pragnął popłynąć jego mazurskim szlakiem. W ten sposób w 1948 roku dotarł do Ludowego Uniwersytetu Mazurskiego w Rudziskach i ówczesny rektor Karol Małłek odkrył przed Nim Mazury. Owocem tego spotkania była książka "Archipelag Ludzi Odzyskanych". Kiedy jednak Tata zobaczył jak nowa władza postępuje ze starymi działaczami mazurskimi, jak odzyskana przez Karola Małłka młodzież mazurska rozczarowana "kosiano matecko Polsko" masowo emigruje do Niemiec z goryczą nazwał swą książkę "Archipelagiem Ludzi Straconych". Bo był to archipelag stracony. Uciekając od smutnej rzeczywistości w świat przyrody, wśród której wzrastał w Białowieży jako wnuk Wielkiego Łowczego Puszczy Józefa Newerlego, zawędrował aż do Mandżurii i tajgi syberyjskiej zwanej przez Chińczyków Szu-Hai - "Leśnym morzem". W tym leśnym morzu nigdy nie był, podobnie jak na Syberii. Ja byłem w Irkucku, widziałem drewniane domy dawnych kupców rosyjskich, których postaci opisał, pokazano mi jedyną wówczas w całym ZSRR ulicę "Powstańców Polskich", spędziłem dzień w tajdze i nad Bajkałem - a Ojciec nie. Nie mniej to On właśnie siedząc na Mazurach i w Warszawie opisał tajgę i Syberię w "Leśnym Morzu" i "Wzgórzu Błękitnego Snu". Pomogła Mu w tym nowa pasja łowiecka. Tej sztuki uczył się znów u wytrawnych mistrzów. W świat mandżurskiej tajgi wprowadzał go były zesłaniec syberyjski Bronisław Żebrowski, po naszych augustowskich i mazurskich lasach oprowadzał znakomity myśliwy Zbigniew Kowalski. Dom na Mazurach więc stał się Jego przystanią, gdzie pisał, polował, pływał po jeziorach kajakiem i poznawał zwykłych ludzi. Czasem i niezwykłych. Zdarzyło mu się jako tutejszemu pisarzowi i myśliwemu gościć w nadleśnictwie Krutyń innego pisarza myśliwego - Johna Steinbecka. Na autora "Myszy i ludzi" wyszedł wtedy wspaniały jeleń, do którego słynny noblista nie strzelił, mówiąc, że na starość serce mu mięknie. Scenę tę Tata uwiecznił w "Żywym wiązaniu". I widzimy ich tu na fotografii w fufajkach przy myśliwskim bigosie.
Przykro by więc było, gdyby ta wystawa, w której kajak, flinta i Mazury odegrały taką rolę - co widać na załączonych obrazkach - nie dotarła do Pisza. A stało się tak dzięki ludziom dobrej woli. Najpierw w "Bibliotece Narodowej". Dyrektor Michał Jagiełło i profesor Jan Zieliński - z zapałem podjęli ten projekt. Podobny entuzjazm wykazała organizatorka wystawy Grażyna Kasa i autorka kształtu artystycznego ekspozycji Beata Symonowicz. Trudno nie wspomnieć o wielkim osobistym zaangażowaniu państwa Ireny i Ryszarda Gałeckich, obecnych gospodarzy domu w Zgonie, którzy sami przewieźli kajak i wystąpili o utworzenie Izby Pamięci Igora Newerlego. W Muzeum im. Marii Konopnickiej z kolei takim dobrym jaćwiesko-suwalskim duchem był Zbigniew Fałtynowicz, który sprawił, że z okazji tej wystawy posadziliśmy w ogrodzie, wraz z moją Córką Basią, pamiątkowe drzewo, które, myślę, nieźle już wyrosło. Potem odezwał się dobry duch z leśniczówki "Pranie" - Wojciech Kass, który zorganizował nam takie obchody pięćdziesięciolecia Teatru STS , że moi przyjaciele do dziś nie mogą ochłonąć: - To był jubileusz, kurka wodna! - wzdycha Rysiek Pracz. Wreszcie ostatnim dobrym duchem tej wystawy jest obecna tu dyrektorka Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Piszu - pani Anna Błaszczyk. To właśnie dzięki takim ofiarnym społecznikom w stylu Karola Małłka miłujących ten "przepsiękny kraj pełen kras" nade wszystko mogło dojść do dzisiejszej uroczystości. To oni bowiem są tym szlachetnym żywym wiązaniem kolejnych pokoleń polskiej inteligencji, o których w książce o swym mistrzu Januszu Korczaku pisał mój Ojciec. Jeszcze raz więc dziękuję organizatorom i twórcom tej wystawy, sam zaś duchem, choć nie tak dobrym, jestem tu kończąc dźwięcznym głosem mojej żony - I w dalekim So-ho-mishu nie masz to jak w naszym Piszu!
Jarosław Abramow-Newerly
LIST ODCZYTANY W ZGONIE - 14.10.2006 R.
Jak już wspomniałem w Piszu jeszcze przed wojną wielką pasją mego Ojca było kajakarstwo. Sam nazywał się włóczywiosłem. Swoje włóczęgi kajakowe opisał w książce "Za Opiwardą za siódmą rzeką". Wiosło doprowadziło Go na Mazury. Przypłynął tu w 1948 roku. W Rudziskach poznał rektora Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego Karola Małłka, zachwycił się jego pracą z młodzieżą mazurską i tak powstał "Archipelag ludzi odzyskanych". Na bolesną ironię zakrawa fakt, że właśnie wielki działacz mazurski Małłek, usunięty z Rudzisk do Krutyni, gdzie był nauczycielem w kierowanej przez swą żonę wiejskiej szkole - wskazał Ojcu w 1954 roku ten dom opuszczany przez wyjeżdżających Mazurów. W ten sposób Ojciec tu osiadł spędzając często ponad pięć miesięcy w roku. Niektórzy myśleli, że przeniósł się na stałe i widząc Go w Warszawie wołali: - To pan nie u siebie w Zgonie, panie Igorze!? - Czasem i my gospodarze wpadamy do Stolicy - Żartował. Tu mógł uprawiać wszystkie swe pozapisarskie pasje: - kajakarstwo, łowiectwo, stolarstwo i sadownictwo. Traktował je bardzo poważnie i uczył się u najlepszych mistrzów. Gdy zaczął interesować się sadownictwem w jego arkana wprowadzał go profesor Szczepan Pieniążek, który doradzał jakie drzewa ma posadzić. Stąd po profesorsku zaszczepiona grusza w tym ogrodzie zaowocowała tak, że trafiła do dwóch książek Ojca o Januszu Korczaku - "Żywego wiązania" i "Rozmowy w sadzie 5 sierpnia". Ja też dzięki niej znalazłem się na zdjęciu. Ten dom odwiedzali nie tylko Taty koledzy, znani pisarze, jak Melchior Wańkowicz, który tu właśnie prosił Ojca po starej kajakarskiej znajomości by zechciał być jego świadkiem obrony w szykującym się przeciw niemu procesie, ale również jego sąsiedzi, jak gospodarz Gałązka choćby. Dzięki temu Tata miał wgląd w życie i nie odrywał się od rzeczywistości zza swego własnoręcznie zrobionego w tym warsztacie biurka. Dysponując realiami mógł na przesłuchaniu w 1966 roku w sprawie Leszka Kołakowskiemu wypalić ówczesnemu wszechwładnemu szefowi ideologicznemu Partii, który pouczał Go o sprawiedliwości społecznej: - A wiecie, towarzyszu, ile ta sprawiedliwość kosztuje!? 500 złotych. Bo tyle u mnie na Mazurach ludzie płacą, by cokolwiek w sądzie załatwić.
Warto przypomnieć, że tu w Zgonie Ojciec mój spędził swe ostatnie wakacje w 1987 roku. Wrócił opalony i pełen werwy gotów przystąpić wreszcie do pisania książki o swoich przeżyciach w czterech niemieckich obozach koncentracyjnych. Długo odkładał ten temat z racji strasznej prawdy o człowieku. Byłaby to może najlepsza Jego książka, bo jak sam mówił wolno dojrzewał. Pierwszą książkę "Chłopca z Salskich Stepów" napisał po czterdziestce, a ostatnią "Wzgórze Błękitnego Snu" po osiemdziesiątce - i była to wspaniała powieść, w której stworzył tak żywych bohaterów, że niedawno jedna z czytelniczek zadzwoniła do Muzeum Literatury w Warszawie z pytaniem, w której kwaterze na cmentarzu leżą, bo szukała na Powązkach ich mogił według wskazówek Autora i nie mogła znaleźć. Nie dała sobie wytłumaczyć, że nie istnieli. To może największe zwycięstwo mego Ojca za grobem. Tym większe, że jak już wspomniałem, nigdy sam na Syberii nie był. Zawsze kochał i szanował swoich Czytelników. I często się z nimi spotykał. Najserdeczniej dziękuję jednym z nich Irenie i Ryszardowi Gałeckim, dzisiejszym gospodarzom tego domu, którzy sami tyle pomogli i zajęli się upamiętnieniem tego miejsca. Dziękuję autorowi pięknego tekstu na tej pamiątkowej tablicy - Panu Andrzejowi Wyszkowskiemu. Sam wiem najlepiej jak trudno zamknąć się w paru słowach, czego to przemówienie jest przykładem. Jak zaczynałem w STSie pisałem krótko, teraz coraz dłużej. Ale już kończę. Na wystawie w Warszawie najbardziej wzruszyła mnie wypowiedź Beaty Symonowicz. Ustawiając eksponaty powiedziała: - Nie miałam już możności osobiście poznać pana Ojca - ale pracując teraz nad tą wystawą czuję się tak jakbym go doskonale znała. I stał mi się bardzo bliski! - Absolutnie! - potwierdził młody chłopak wieszając planszę - Ja przez pana Igora po godzinach wracam do domu i żona się na mnie złości. Ale chcą by to było zrobione solidnie. Jak to - wskazał fotel, który Ojciec sam sobie sprawił na swoje osiemdziesiąte czwarte urodziny. Myślę, że ta wypowiedź sprawiłaby Mu, wielkiemu przyjacielowi młodzieży - największą radość. Mam nadzieję, że ten dom gdzie pisał, robił meble i sadził drzewa w sadzie stanie się dla wielu Jego czytelników żywą pamiątką. Nie tylko z celulozy.
Jarosław Abramow-Newerly